Strona główna > Journal > 5 pułapek zarządzania wersjami językowymi i tłumaczeniami na stronach
Journal

5 pułapek zarządzania wersjami językowymi i tłumaczeniami na stronach

Oceń artykuł:

Przygotowanie strony internetowej w więcej niż jednej wersji językowej bywa konieczne dla poszerzenia zasięgu, a co za tym idzie – zwiększenia konwersji.

Okazuje się jednak, że takie zadanie jest o wiele większym wyzwaniem, niż się wydaje. Przybliżę to na przykładzie pięciu podstawowych pułapek.

1. Lokalizacja oprogramowania

Na początek opowiem o problemie z lokalizacją oprogramowania, który pojawia się nie tylko przy tworzeniu stron. Dotyczy bowiem praktycznie każdego software`u, który ma dotrzeć do wielu grup kulturowych.

Pierwsza kwestia to język, który odczytują użytkownicy, druga – różnice kulturowe między mieszkańcami różnych państw. Jedna sprawa to przetłumaczenie naszego oprogramowania, a inna to jego dostosowanie do określonego kraju.

Na każde państwo, region lub podregion składają się pewne niuanse. Takie niuanse wyrażają się np. w zapisie liczb księgowych, który różni się w zależności od państwa.

Co więcej, w wybranych językach nie funkcjonuje kierunek pisania od lewej do prawej, tylko od prawej do lewej (np. arabski). Dlatego nie zawsze wystarczy jedynie przetłumaczyć interfejs.

Hebrajska wersja strony Spotify.
Hebrajska strona startowa Spotify z logo po prawej stronie.

W The Story robimy cholernie dobre serwisy internetowe. Sprawdź!


Tak więc programista, który zajmuje się lokalizacją, powinien pamiętać o różnicach kulturowych. Plusem jest jednak to, że powstało już wiele narzędzi, które ułatwiają rozwiązanie tego problemu. Mowa o różnego rodzaju frameworkach czy bibliotekach.

Niezbędna jest jednak świadomość różnic kulturowych. Tymczasem bardzo często młodzi programiści nie zdają sobie z nich sprawy. Skupiają się tylko na przetłumaczeniu interfejsu i wydaje im się, że tyle wystarczy.

Poruszając się np. w obszarze europejskim, zachowujemy mniej więcej pewną spójność. Lecz kiedy wychodzimy do użytkownika globalnie, musimy pamiętać o aspekcie dostosowania kulturowego – nazywamy to lokalizacyjnym dostosowaniem kulturowym.

2. Tłumaczenie

Skupię się teraz na aspekcie przetłumaczenia witryny, gdzie pojawiają się liczne problemy.

Widzimy to na przykładzie naszego serwisu thestory.is. Niejednokrotnie, zwłaszcza w przypadku firm, które nie są molochami, trudno o dużą liczbę tłumaczy, którzy tłumaczą witryny lustrzanie. W tłumaczeniu lustrzanym chodzi o przetłumaczenie wszystkich stron na wybrane języki. 

Dlatego powstają strony asymetryczne pod względem tłumaczenia. W efekcie mamy bogatą wersję podstawową – w wypadku The Story, gdzie stopniowo dodajemy wersję angielską witryny, jest to wersja polska  dopiero później zaś tłumaczymy ją na pozostałe języki.

Strona kontaktowa The Story po polsku.
Podstrona kontaktowa The Story w wersji polskiej.
Strona kontaktowa The Story po angielsku.
Podstrona kontaktowa The Story w wersji angielskiej.

Wciąż wiele naszych podstron w wersji angielskiej nie jest jeszcze gotowych. Wyzwanie dla programistów to umożliwienie redaktorom i administratorom tworzenie serwisu asymetrycznie.

Nie wymuszamy wówczas na innych, że kiedy wprowadzają polski tekst, to zarazem muszą dodać jego odpowiednik po angielsku.

Spowodowałoby to, że wprowadzanie contentu na stronie byłoby trudne i kosztochłonne. Stawiamy więc na główną wersję językową, wokół której powstają kolejne.

3. Stałe elementy strony

Pamiętajmy przy tym, że w serwisie może znajdować się wiele elementów, których nie możemy zmienić z poziomu panelu CMS. Chodzi o stałe elementy, oznaczające np. sekcje strony. Jest ich zwykle bardzo dużo. W The Story 800.

Takie napisy, będące stałymi elementami witryny, trzeba także przetłumaczyć. Stosuje się do tego specjalne techniki w oprogramowaniu – oznaczamy napis w kodzie specjalną kombinacją znaków. Dzięki temu nasz software rozumie, że dany napis można przełożyć na inny język.

Oprogramowanie ma ponadto pliki z tłumaczeniem napisów. W zależności od tego, którą wersję językową przeglądamy, dobierane jest odpowiednie tłumaczenie.

Ale jak zorganizować pracę tłumacza? Weźmy przykład artykułu. Piszemy najpierw tekst w języku polskim, później wysyłamy go tłumaczowi, a kolejno wprowadzamy przetłumaczoną wersję do CMS. Inaczej wygląda to, gdy tłumaczymy statyczne napisy.

Niektóre zespoły programistyczne wyciągają za pomocą specjalnego narzędzia napisy i później wysyłają plik tekstowy do tłumacza. Tłumacz zajmuje się tłumaczeniem i odsyła plik. Naszym zadaniem jest konwersja pliku tak, by został on zaakceptowany przez narzędzie do tłumaczenia, a następnie wrzucamy go do serwisu.

Chcesz stworzyć lub ulepszyć swój produkt?

Okiem eksperta. SEO a kilka wersji językowych strony

Tomasz Stopka – specjalista SEO, prowadzi agencję SEO SEMURAI.

Tomasz Stopka prowadzi agencję SEO SAMURAI.
Tomasz Stopka prowadzi niedużą agencję SEO SEMURAI w podkrakowskich Niepołomicach. | Fot. archiwum prywatne

Co może pójść nie tak, gdy uruchamiamy stronę w innej wersji językowej? Aspekt SEO

Jak przy każdym wdrożeniu, jeżeli nie dopniemy wszystkiego na ostatni guzik, coś może pójść nie tak. W przypadku niepoprawnego wdrożenia SEO, nasza widoczność w wyszukiwarce może spaść.

Jak się przed tym ustrzec? Jest to w gruncie rzeczy kwestia odpowiedniego poinformowania Google, że nasza strona jest wyposażona w różne wersje językowe.

Taki sygnał możemy wysłać do wyszukiwarki np. poprzez umieszczenie znaczników hreflang w kodzie naszej strony.

Google to na tyle sprytne narzędzie, że zazwyczaj informuje webmasterów poprzez Search Console, że w witrynie znajduje się błąd i daje nam wskazówki, jak możemy go rozwiązać.

Sytuacja często wygląda tak, że zostaniemy poinformowani raz, drugi, trzeci… i za którymś razem możemy zacząć być postrzegani jako właściciel strony, który nie dba należycie o swoją witrynę.

Algorytmy Google mogą ocenić, że skoro nie słuchamy rad przekazywanych nam bezpośrednio, to znaczy, że nie zależy nam na jakości strony. Co za tym idzie, algorytmy Google być może zdecydują, że należy obniżyć widoczność witryny w rankingu wyszukiwarki.

W zależności od tego, jak szybko i z jakim skutkiem naprawimy wskazany przez Google element – w tym także kierowanie międzynarodowe – nasza pozycja w wyszukiwarce może zostać poprawiona lub wręcz przeciwnie, znacznie obniżona.

Mogą pojawić się także inne problemy, jak np. dostarczanie treści w języku nieodpowiednim dla użytkownika.

4. Współpraca między tłumaczem a programistą

Mamy więc często wiele czynności do zrobienia, które nie są równoległe, tylko okazują się sekwencyjne. Gdy oprogramowanie dynamicznie się rozwija, pojawia się zjawisko nazywane translation debt. Występuje ono, kiedy proces tłumaczenia nie nadąża za zmianami w oprogramowaniu.

Przykładowo, jesteśmy w trakcie zmieniania danego elementu, a tłumacz nie oddał nam wciąż całego pliku z tłumaczeniem. Rodzi się wtedy cała masa problemów związanych z łączeniem tłumaczeń, dlatego powstały specjalne narzędzia do współpracy między programistami a tłumaczami.

Mowa o platformach, które pozwalają zintegrować nasz software z wygodnym interfejsem do tłumaczenia, do którego tłumacze mogą dostać się poprzez stronę.

POEditor ułatwi pracę programistom i tłumaczom.
POEditor to narzędzie, które ułatwia współpracę między programistami a tłumaczami.

Dzięki takim platformom tłumacze widzą zadania, którymi powinni się zająć. Programiści automatycznie wrzucają nieprzetłumaczone elementy i pobierają już przetłumaczone. Przykładem jest POEditor, z którego w The Story aktywnie korzystamy.

W wypadku np. strony Microsoftu, która posiada miliony podstron z dokumentacją, nie zatrudnia się tłumaczy. Pojawiają się tylko mechanizmy sztucznej inteligencji i tłumaczenia automatycznego.

Ogromne firmy IT publikują tak dużo dokumentacji, która na dodatek szybko się zmienia, że nie nadążają z tradycyjnymi tłumaczeniami. Dlatego wyręczają się mechanizmami, które tłumaczą tekst automatycznie.

Choć wiadomo, że – szczególnie w wypadku bardziej skomplikowanych języków, jak np. polskiego czy rosyjskiego  tłumaczenia nie są najlepsze. Aczkolwiek takie rozwiązanie jest coraz częstsze w branży IT.

5. Dostępność serwisu, a szybkość wczytywania strony

Ostatnim elementem wartym omówienia jest dostępność serwisu.

Jeżeli myślimy o serwisie, który faktycznie ma działać globalnie, musimy pamiętać, że gdy postawimy naszą stronę np. w Warszawie, to czas dostania się na nią z Nowego Jorku lub Tokio może wynosić nawet kilka sekund.

Wpływa to oczywiście negatywnie na SEO i UX. Dlatego planując strony wieloregionalne, ważne, aby nasza infrastruktura była rozproszona.

Uruchamiamy stronę np. w Europie, Azji, USA itd., czyli robimy tzw. mirroring w tych regionach, gdzie chcemy, żeby nasza strona miała dużą i szybką dostępność.


Przeczytaj o 10 zasadach tworzenia stron www wg Jakoba Nielsena.


Kiedy wchodzimy na stronę, każda przeglądarka wysyła określoną porcję nagłówków, w których informuje, z jakim rodzajem przeglądarki mamy do czynienia, jakim systemem operacyjnym i wśród tych danych jest informacja o akceptowanych językach.

Gdy ustawimy w systemie operacyjnym trzy języki (np. polski, angielski i rosyjski), to informacja o nich znajdzie się w nagłówku.

Dla The Story główną wersją językową jest wersja polska, więc jeśli widzę w nagłówkach, że dana przeglądarka akceptuje język polski, to wyświetlam witrynę w języku polskim. Z kolei kiedy nie widzę języka polskiego, przełączam się na angielski.


Dzięki za lekturę! Zachęcamy do dzielenia się zdobytą wiedzą za pomocą poniższych przycisków.

Oceń artykuł:
Journal / JPG / Yaroslav Shatkevich - avatar
Programista z 17-letnim doświadczeniem. Współzałożyciel i CTO The Story. Fascynat planowania prac programistycznych, autor licznych specyfikacji IT i DevOps. Wyróżniany przez Awwwards, nagrodzony iF Design Award 2018. Na co dzień pracuje w technologiach Python, PHP, React, JavaScript. Stworzył ponad 90 aplikacji webowych i mobilnych oraz systemów dedykowanych.

Jesteś zainteresowany współpracą z nami? Zajrzyj do Portfolio